Tydzień wcześniej byłam w
Bieszczadach ale wyjazd w Tatry planowany był jakiś czas... Miała być Orla Perć
ale na wyprawę zabrała się z nami Ola i Wiktor i biorąc pod uwagę doświadczenie
Oli postanowiliśmy nieco spuścić z tonu. W piątek przyjechałam do Raciborza,
razem z Olą obskoczyłyśmy Biedronkę i Lidla żeby zrobić małe zakupy. W kierunku
Zakopanego ruszyliśmy dość późno, ponieważ musieliśmy poczekać na to aż książę Wiktor
spakuje plecak - przyznaję, że zaskoczył wszystkich bo jego bagaż wyglądał
jakby jechał na 3 tygodnie a nie na 3 dni:) W efekcie pod Zakopane dotarliśmy
późnym wieczorem - rezerwując nocleg w drodze, 6km od turystycznej, górskiej
stolicy Polski.
Wiktor i jego plecak...
Pobudka była zaplanowana dość
wcześnie- na tyle by zdążyć przygotować śniadanie i ruszyć w kierunku początku
wędrówki. Jurek zawiózł nas do Kuźnic i ustaliliśmy, że w trójkę (Wiktor, Ola i
ja) będziemy już się wspinać a on zostawi samochód w Strażnicy Straży
Granicznej i nas dogoni na szlaku.
Udaliśmy się niebieskim szlakiem,
ponieważ mimo, że dłuższy to jednak ciut łatwiejszy. Udało nam się ominąć
pielgrzymki, ponieważ dość wczesna godzina sprawiła, że część turystów
pozostała jeszcze na kwaterach.
W drodze do Przełęczy pod Kopami
Jurek dogonił nas dopiero na Przełęczy pod Kopami, bo tam mieliśmy pierwszy dłuższy odpoczynek co utwierdziło nas, że tempo było dobre :) Ola z plecakiem pomykała jak młoda sarenka, co niewątpliwie zachwyciło jej mężczyznę:)
Tatrzańskie krajobrazy, Wiktor i Olcia:)
Z Przełęczy pod Kopami ruszyliśmy do Murowańca - pogoda wspaniała i takaż sama widoczność
Pocztówkowe Tatry
Mur-beton jedno z najfajniejszych tatrzańskich schronisk: Murowaniec
Od Murowańca droga na Zawrat już oczywista - niebieskim szlakiem. Trasa widokowa, szczególnie gdy dojdzie się do Czarnego Stawu Gąsienicowego
Czarny Staw Gąsienicowy
Od Stawu zacząły się pojawiać pierwsze ekspozycje. Już tam nieco rozdzieliliśmy siły- ja z Wiktorem szliśmy z przodu a Ola z Jurkiem kawałek za nami. Jurek wziął ze sobą uprząż i karabińczyki aby Ola się mogła podpinać pod łańcuchy co okazało się świetnym wyjściem, szczególnie zważywszy na pielgrzymki turystów. Trasa na zawrat była bardzo zatłoczona, co po raz kolejny pokazało mi, że letnie miesiące to niezbyt madry pomysł na tatrzańskie szlaki. Był moment, że myślałam, że nie wytrzymam i naprawdę huknę dziewczynę gdy pomimo moich próśb szła tuż za mną i wkładała dłoń dokładnie w to samo miejsce gdzie ja przed sekundą miałam stopę... A co by się stało gdybym tę stope chciała tam cofnąć bo okazałoby się, że nie umiem znaleźć lepszego punktu podparcia do kolejnego kroku??? I bez tego w Tatrach w tym czasie zginęło zdecydowanie zbyt wielu ludzi ...Latający ciągle helikopter był przerażający.
Wędrówka na Zawrat
Zawrat
Poszukiwania turystki, która zaginęła- już po powrocie dowiedzieliśmy się, że znaleziono ją martwą :(
Na szczęście cało i zdrowo dotarliśmy z Wiktorem na Zawrat i po jakimś czasie spotkać się z Jurkiem i Olą. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy do Doliny Pięciu Stawów.
Dolina Pięciu Stawów Polskich i... Jurka plecak:)
Do schroniska trafiłam pierwsza, pogrążona w rozmowie z poznanym na Zawracie przygodnym turystą. Opłaciłam nasz pobyt i zastanawiałam się, które miejsce na glebie upatrzyć sobie do snu naszej ekipy. Schronisko było przepełnione- Wiktor wyladował na stole:) A ja mimo miejsca w środku nocy postanowiłam przenieść się na zewnątrz bo było tak przeraźliwie goraco, że nie mogłam zasnąć. I tu świetne porównanie - położyłam się na stole koło stawu, na ławeczce w śpiworze, bieliźnie termicznej i puchówce i przy 17stopniach dało radę się wyspać o wiele przyjemniej niż tydzień wcześniej w Bieszczadach w namiocie:)
Noc w schronisku
Rankiem wstaliśmy, zjedliśmy i ruszyliśmy w kierunku Morskiego Oka. Osobiście nie przepadam za tamtymi rejonami ale dla tych co w Tatrach byli pierwsi raz musieliśmy je "zaliczyć"
Trasa malownicza...