poniedziałek, 8 stycznia 2018

Barania Góra 06.01.2018. Początek:)


        Internet ma wielką moc. Dzięki jednej z grup na facebooku poznałam pewną ekipę, która organizowała wspólny górski wypad pod roboczym tytułem „Sylwester po Sylwestrze”. Celem było oczywiście wspólne imprezowanie ale i jakaś delikatna wędrówka też miała być uskuteczniona. Nie mając innych planów postanowiłam zaryzykować i wybrać się razem z nimi. 5 stycznia wsiadłam więc w samochód i pojechałam w Beskid Śląski do Ustronia. Ekipa przybyła nieco wcześniej więc zaliczyli przy okazji wypad do Cieszyna zaopatrując się w główny składnik do nalewek kupiony spod lady w jednym z polecanych punktów;) Szczegółów „górskiego imprezowania” nie mogę upubliczniać, ponieważ przyjęliśmy zasadę „co stało się w Vegas zostaje w Vegas” ale grzeczne wędrowanie jak najbardziej nadaje się do opowiedzenia.
           Głównymi organizatorami wypadu byli Kasia z Czeladzi i Łukasz z Katowic i oni zaplanowali dla nas trasę na Baranią Górę. Niestety część trzynastoosobowej ekipy trochę przespała godzinę pobudki więc summa summarum na szlak wyruszyliśmy dopiero po 14. Bardzo późno zważywszy na zimową porę. A, że w krwi niektórych płynęło więcej alkoholu aniżeli innych składników ekipa na trasie nieco się zubażała. Nie pomagały również zimowe warunki- mokry, marznący śnieg i zapadające ciemności ostatecznie spłoszyły 10 osób i tylko troje z nas- Ewa z Częstochowy, Łukasz ze świętokrzyskiego i ja zdobyło Baranią Górę  niebieskim szlakiem z Wisły CzarneJ
 Kilka zdjęć i powrót tą samą drogą do samochodów. I potem kontynuacja zabawy.
Lekki dwugodzinny szlak, niby nic takiego więc dlaczego zdecydowałam się go opisać? Prosta sprawa, ponieważ to ten wypad ten był początkiem akcji wspólnych wędrówek zaplanowanych na cały rok. Spotkanie przypadkowych ludzi z jedną wspólną pasją – i nie myślę tu o zamiłowaniu do zakrapianych imprez- sprawiło, że mogliśmy ułożyć plan wspólnego poznawania szlaków w polskich górach. Zatem ciąg dalszy tej historii na pewno nastąpi. A pierwszy wypad to kwietniowe PieninyJ

4 komentarze: